Firma Saipem, która buduje gazoport w Świnoujściu, chce dodatkowych pieniędzy za ukończenie inwestycji w terminie. Inaczej oddanie gazoportu po raz trzeci się opóźni.
Wykonawca, czyli włoska firma Saipem, jest jedną z najbardziej doświadczonych na świecie w realizacji dużych projektów gazowych: gazociągów, ale też terminali gazowych do odbioru skroplonego gazu.
Włosi jednak nie radzą sobie z ukończeniem inwestycji w Świnoujściu, której - choć jest teoretycznie gotowa w 96 proc. - realny termin oddania do użytku trudno tak do końca określić. Zgodnie z planem gazoport ma być gotowy latem tego roku, najprawdopodobniej w lipcu. Jednak według wcześniejszego harmonogramu termin oddania do użytku minął najpierw z końcem czerwca, a później grudnia 2014 r.
Rzeczniczka włoskiej firmy na łamach poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" mówi, że, owszem, konsorcjum, które buduje gazoport dotrzyma kolejnego terminu, ale pod warunkiem że "otrzyma odpowiednie wsparcie". Włosi chcą dodatkowych pieniędzy, ale niestety, nie wiadomo, o jaką kwotę chodzi.
To zaskakujące, bo na podstawie kontraktu to firma, która buduje gazoport, ma brać na siebie wszelkie ryzyka inwestycyjne. To dlatego, że Włosi przyjęli formułę EPC, czyli Engineering-Procurement-Construction, która zakłada wykonanie prac w całości za stałą cenę.
Jak czytamy w "Podręczniku dla inwestorów" wydanym przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, EPC jest "bardzo ryzykownym przedsięwzięciem dla wykonawcy i wymagającym pełnego zaangażowania intelektualnego i logistycznego. Kontrakty typu EPC są typowe dla inwestorów, którzy nie dysponują własnym zapleczem intelektualnym zdolnym projektować inwestycje ani nie mają rozwiniętych służb inżynieryjnych". To właśnie przypadek Polski - nikt u nas nie budował jeszcze gazoportu, dlatego zdaliśmy się na doświadczenie Włochów, a oni podjęli ryzyko wykonania prac za określoną pierwotnie kwotę.
Problem w tym, że kontrakt już raz był negocjowany, w wyniku czego koszt budowy wzrósł już o 279 mln zł do niemal 2,4 mld zł netto.
Ostatnio przedstawiciele resortu gospodarki mówili, że nie mogą się zgodzić na kolejne wnioski finansowe wykonawcy.
Z drugiej strony Włosi mają mocną kartę przetargową, bo wiedzą, że rządowi zależy na uruchomieniu przedsięwzięcia jeszcze w tym roku, a najlepiej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
NIK zbadał gazoport
Na początku marca Najwyższa Izba Kontroli wbrew stanowisku Ministerstwa Gospodarki upubliczniła raport na temat budowy gazoportu. Jak podkreśla NIK, konsorcjum Saipem nie wygrałoby przetargu, gdyby od początku żądało takiej zapłaty, jakiej domaga się teraz.
Pozatym NIK wytyka, że spółki GAZ-SYSTEM oraz Polskie LNG, odpowiedzialne za kluczowe działania związane z tą inwestycją, nieprawidłowo realizowały swoje zadania, a do 2009 r. rząd nie podjął żadnych zmian w prawie potrzebnych do realizacji budowy.
Doszło do tego, że trzeba było renegocjować słynny kontrakt na dostawę skroplonego gazu z Kataru. Pierwsze statki miały przypłynąć w tym roku, ale musiałyby zawrócić, bo gazoport jest jeszcze nie gotowy. Qatargas ulokuje gaz LNG przewidziany do dostarczenia PGNiG w 2015 r. (ok. 1,5 mld m sześc.) na innych rynkach, a PGNiG pokryje ewentualną różnicę, jeśli Katarczycy mieliby na tym stracić.
Tymczasem Litwini już korzystają ze skroplonego gazu, tyle że z Norwegii. Jesienią Litwini uruchomili gazoport w Kłajpedzie. Ich inwestycja, która i tak trwała kilka lat, jest jednak skromniejsza, bo nasi sąsiedzi nie zbudowali całego gazoportu, tylko wydzierżawili statek, który zamienia transportowany ciekły gaz w stan lotny.

Źródło: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17680683,Gazoport_znow_opozniony__Wlosi_stawiaja_warunki.html?biznes=local#BoxBizLink